sobota, 22 stycznia 2011

Hop Frog w OPT, 14.01.2011

HOP FROG, Ośrodek Postaw Twórczych, 14.01.2011

Pierre Borel - alto saxophone
Joel Grip - double bass
Hannes Lingens - drums

 
Doprawdy, w naszym miasteczku, nazbyt szumnie przez niektórych nazywanym metropolią, w dziedzinie muzyki improwizowanej dzieje się niewiele. Tym bardziej dziwi fakt, iż na piątkowy koncert w Ośrodku Postaw Twórczych przybyło ledwie kilkanaście osób. Mój bilecik, opatrzony ręcznie wypisanym „agenturalnym” numerkiem 007, był jednym z ostatnich, jakie tego wieczoru sprzedano. Cóż, zapewne mecz naszych szczypiornistów etc., etc… Tym bardziej chwała Dawidowi, że z uporem maniaka wciąż organizuje tego rodzaju przedsięwzięcia! Na szczęście są tacy, którzy potrafią to docenić.
    Hop Frog to formacja składająca się z trzech nikomu niemalże nieznanych muzyków: Pierre Borel na alcie (wyraźnie słyszalny francuski zaśpiew ), Joel Grip na kontrabasie ( szkółka Kowald-Guy-Thomas ) oraz Hannes Lingens na perkusji. Francuz, Szwed i Niemiec czyli Europa. Takie też (europejskie) w swoim charakterze było granie owego tria. Pierwszy secik zagrany w prawdzie dość asekuracyjnie, bez porywu aczkolwiek w sposób interesujący, szczególnie w tych partiach, w których muzyka odchodziła od tak zwanego free zmierzając w kierunku delikatnych, sonorystycznych poszukiwań a muzycy słyszeli się – takie odniosłem wrażenie – lepiej. Po dobrze przyjętym przez publikę pierwszym secie chłopaki chyba troszeczkę rozluźnili się, bo w drugim muzyka nabrała animuszu, co z kolei zaowocowało mocniejszym uderzeniem, większą dynamiką i jednocześnie gra stała się swobodniejsza. Perkusista rozgrzał się, saksofonista nabrał odwagi a basista pokazał parę sztuczek niekonwencjonalnej gry za pomocą dwóch smyków – pierwszy „na nożycorękiego” czyli dwa smyki w jednej dłoni oraz drugi: po jednym smyku w każdej. Odniosłem wrażenie, że Grip to najbardziej kreatywny członek grupy; może po prostu najlepiej poradził sobie z tremą, której uporczywa obecność była dość mocno odczuwalna, szczególnie na początku koncertu. Nie ma w tym oczywiście nic złego, pamiętajmy, że to bardzo młodzi jeszcze muzycy, że to początek ich muzycznej drogi, którą – miejmy nadzieję – z czasem rozwiną w całkiem solidną autostradę…

Andrzej Podgórski

1 komentarz: