niedziela, 26 czerwca 2011

Michel Portal / Bruno Chevillon / Éric Échampard "Live At Jazz Sur Le Vif 2009"


Michel Portal - Clarinet, Bass Clarinet, Soprano Saxophone, Bandoneon
Bruno Chevillon - Bass
Éric Échampard - Drums

Wytwórnia: ?
Rok wydania: ?
Do ściągnięcia na blogu: bogardjazz.blogspot.com





Francuski jazz ma swój charakterystyczny sznyt. Tajemnica tkwi w niesamowitych umiejętnościach muzyków, wykorzystywanych do budowania zarówno tematów instrumentu melodycznego, jak i struktur sekcji rytmicznej, częściej w oparciu o elementy muzyki ludowej, klasycznej i rockowej niż tradycyjnej jazzowej. Ten wypracowany język znajdziemy na płytach Louisa Sclavisa, Henri Texiera, Michela Portala i pewnie wielu innych. Jedni  go lubią, drudzy szanują, jeszcze inni przeklinają - ja za nim przepadam.

Wiodącą postacią, uprawiającą tego typu granie, był zawsze Sclavis, a jego tria należały do moich ulubionych, nie tylko z szufladki "Francuzi", lecz także "jazzowe tria" w ogóle. Coś się jednak przełamało i od czasu ostatniego spotkania z sekcją Texier/Romano w 2005 (doskonała płyta pt. "African Flashback") klarnecista ten poszedł w zupełnie innym kierunku, a jego płyty, zarówno te komponowane dla ECM, jak i improwizowane dla bardziej niszowych wytwórni, nie znalazły u mnie większego uznania.

Całe szczęście na scenie jest jeszcze Michel Portal, który zapraszając do współpracy Bruno Chevillona i Érica Échamparda, postanowił zadbać o podtrzymanie gatunku. Płyta "Live At Jazz Sur Le Vif 2009" nie jest jednak oficjalnym wydawnictwem (prawdopodobnie jest to bootleg, który będąc rozpowszechnianym tutaj, mam nadzieję, nie łamie żadnych praw autorskich). Przynosi ona muzykę, będącą kwintesencją francuskiego jazzu w tej bardziej wygładzonej wersji. Posługując się porównaniami do, bądź co bądź, popularniejszego Sclavisa, muzyce z "Live At Jazz Sur Le Vif 2009" bliżej do tego, co robił on z sekcją Romano/Texier na afrykańskiej trylogii, niż z Chevillon/Merville na (chyba najlepszej w dyskografii) płycie "Ceux qui Veillent la Nuit".
Portal jest instrumentalistą trochę bardziej zachowawczym, nie oznacza to jednak, że mniej interesującym. Swoich atutów szuka w łatwości melodyjnego improwizowania, a także modyfikacjach oferowanej stylistyki. I tak: pierwszy i piąty utwór to nietuzinkowy jazzrock, drugi "African Ritual" mógłby stanowić konkurencję dla wspominanej tutaj afrykańskiej trylogii Sclavisa, trzeci to najbardziej jazzowa i improwizowana propozycja, czwarty - piękna, chciałoby się powiedzieć rockowa ballada, a ostatni - zagrany przez lidera na bandoneonie - to po prostu tango.
Dużo w tym graniu lekkości, a wirtuozeria stanowi podstawę dla muzycznej zabawy. Osobą wybijającą się pod tym względem jest Éric Échampard. Perkusista doskonały - z łatwością zmieniający tempa i stylistyki, z dość czytelnym jednak ciążeniem ku wyrazistej pracy bębna basowego i rockowemu synkopowaniu. Chevillon przyzwyczaił nas do wysokiego poziomu i najwyraźniej nie zamierza z niego schodzić. Nagranie z Portalem jest dla niego pewnie swoistą formą relaksu, tym niemniej, o ile nie musi się trzymać sztywnych i gęstych partii pachnących jazzrockową nutą, natychmiast wdraża liczne ozdobniki, z których go znamy.

We francuskim jazzie słychać pewność siebie, popartą niebywałymi umiejętnościami. Dzięki temu, mimo dość zamkniętej struktury utworów i charakterystycznej maniery, dostajemy muzykę bardzo intensywną i wiarygodną. Dla mnie są to podstawowe dwa warunki uznania jakiejkolwiek muzyki za wartą uwagi, dlatego z niecierpliwością czekam na oficjalne wydawnictwa, szczególnie z udziałem tak rzadko wydawanego Éric Échamparda.

Marcin Kiciński

2 komentarze:

  1. Nie wiem czy mój komentarz "poszedł" ale go nie widzę. Napiszę powtórnie. Płyta Galliano & Portal Contrabase była moją pierwszą poważną płytą jazzową, która dostała się w moje uszy. Teraz jest już zużyta, niestety... :( I jako relikt przeszłości może niestety służyć jako podstawka pod kawę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A to ciekawe, bo ja nie mam na swojej drodze żadnych przystanków, które musiałbym potem szerokim łukiem omijać. Do większości wracam z dużym sentymentem. A co do duetu Galliano / Portal - dopiero przede mną :)

    OdpowiedzUsuń