niedziela, 15 maja 2011
Joëlle Léandre Tentet / Trio "Can You Hear Me?", Leo Records, 2011
Thomas Wally (viol), Elaine Koene (viola), Melissa Coleman-Zielasko (cel), Joëlle Léandre (b), Sussana Gartmayer (as, bcla), Boris Hauf (ts, cla), Lorenz Raab (tp), Bert Mutter (tb), Burkhard Stangl (g), Kevin Norton (vib, dr), John Tilbury (p)
Wytwórnia: Leo Records
Rok wydania: 2011
Alois Fischer od 1986 raczy austriacką prowincję futurystyczną wizją muzyki z pogranicza kompozycji i improwizacji, realizowaną w dwóch odsłonach poprzez Jazzatelier w Ulrichsbergu. W pierwszym tygodniu maja startuje Kaleidophon, doroczny festiwal poświęcony nowej muzyce komponowanej i improwizowanej, a mniej więcej co dwa lata w grudniu organizowany jest festiwal Phonomanie, pomyślany jako monograficzna prezentacja twórczości jednego artysty. Fischer zapraszał w przeszłości tak stylotwórcze postaci jak Sun Ra, Irene Schweizer, Evan Parker, Anthony Braxton, Radu Malfatti czy Paul Lovens. Część z tych występów zarejestrowano na płytach (choćby 4 Compositions (Ulrichsberg) 2005 Braxtona czy wspaniały duet Irene Schweizer i Pierre’a Favre Urlichsberg).
Najnowsza fonograficzna odsłona działalności Aloisa Fischera to zarejestrowany w 2009 roku w ramach festiwalu Kaleidophon i wydany właśnie na dwóch płytach CD przez Leo Records występ francuskiej kontrabasistki i kompozytorki Joëlle Léandre. Każda z płyt to jedna długa kompozycja. Pierwsza płyta zawiera utwór „Can You Hear Me?”, skomponowany na tentet, druga, zatytułowana po prostu „Trio” to 47-minutowe spotkanie z pianistą Johnem Tilbury i wibrafonistą Kevin’em Nortonem.
Léandre znana jest głównie jako fenomenalna kontrabasistka, występująca w kameralnych składach z tuzami free improwizacji (Steve Lacy, Derek Bailey, George Lewis). Ceniona jest też za doskonałe interpretacje komponowanych utworów na kontrabas solo (choćby Johna Cage’a i Giacinto Scelsiego). „Can You Hear Me?” to kompozytorska odsłona francuskiej artystki, w pewnym sensie wyprawa w zupełnie nowy świat, choć jednocześnie prezentacja całego spektrum zainteresowań artystki. Kompozycja powstawała cztery miesiące i została zapisana. To novum w karierze Joëlle, bo do tej pory stanowczo preferowała real-time composing. Tentet w składzie z instrumentami smyczkowymi: Thomas Wally (skrzypce), Elaine Koene (altówka), Melissa Coleman-Zielasko (wiolonczela), Joëlle Léandre (kontrabas) oraz dętymi: Sussana Gartmayer (saksofon altowy i klarnet basowy), Boris Hauf (saksofon tenorowy, klarnet) Lorenz Raab (trąbka) Bert Mutter (puzon), uzupełnia Burkhard Stangl (gitara elektryczna) i Kevin Norton (wibrafon i perkusja) .
Muzyka zarejestrowana na pierwszej płycie zaskakuje: trudno tu mówić o jednej estetyce, kompozycję scala raczej emocjonalność autorki i ewidentna narracyjność, wręcz teatralność struktury. Utwór zaczyna i kończy zarejestrowany ludzki głos: rozmowy wchodzących na scenę muzyków i kończące quasi monologi. Ten zabieg pozwala zbudować swoistą intymność między wykonawcami i słuchaczem, zmienić perspektywę percepcji 50-minutowego kalejdoskopu muzycznych impresji, prezentujące różne techniki komponowania i szerokie spektrum barw i faktur. Muzyczna notacja, najbardziej czytelna w partiach kwartetu smyczkowego, znajduje swój kontrapunkt w improwizowanych partiach saksofonu i perkusji. W połowie kompozycji dynamiczne sekwencje instrumentów dętych przerywa nostalgiczne i bardzo emocjonalne solo kontrabasu Joëlle. Z muzyków tentetu wyróżnia się precyzyjna i chłodna trąbka
Lorenza Raaba oraz doskonałe improwizacje Burkharda Stangla. Jeśli szukać pojęcia definiującego te muzyczne doznania w bardzo skrótowy sposób to uderza organiczność kompozycji Joëlle. Nie ma tu przyjętych a priori ról i reguł, jest próba wyprowadzenia ich z własnych doświadczeń: dzieciństwa spędzonego na prowansalskiej wsi, doświadczeń kobiety – improwizatora w zmaskulinizowanym środowisku jazzmanów, radykalnie antywojennej postawy Joëlle. Muzyka tętni emocjami, potrzebą twórczej konfrontacji i programowym anty-formalizmem. Jest w niej siła Global Unity Orchestra, logika monochromatycznych stworów Mortona Feldmana, radość prowansalskich trubadurów i nieprzewidywalność Johna Cage’a. Dźwiękowa pocztówka z proroczego snu na leżaku rozłożonym pośrodku lawendowego pola. „Can You Hear Me?” to sprowadzone do najbardziej podstawowej wątpliwości pytanie o tożsamość i empatię, zarówno tę artystyczną, jak i w większym wymiarze międzyludzką.
Druga z płyt to imponujący hołd złożony nowojorskiej awangardzie muzycznej ubiegłego stulecia, szczególnie Mortonowi Feldmanowi. John Tilbury i Kevin Norton zbudowali przy wydatnym udziale Joëlle prototyp intymnej kameralistyki, której programowa atonalność staje się po kilku minutach łatwo przyswajalnym kodem. To ponownie bardzo organiczny i naturalny świat dźwięków, jednak diametralnie odmienny. Rozmach tentetu zastępuje delikatna mikrodynamika interakcji,
pełna wybrzmień i intrygujących pomysłów fakturalnych. Kompozycja urzeka subtelnym liryzmem, który ani przez moment nie grzeszy prostotą i naiwnością. Nie jest to bynajmniej minimalizm, bo za tą fasadą ukrywają się zwykle artyści o minimalnej wyobraźni. To ekstrakt, poziomem intensywności wypowiedzi dorównujący zdaniom z dramatów Becketta. Improwizatorski dialog, który po kilku dniach prób znalazł ten idealny stan równowagi, który mógłby trwać wiecznie. Fenomenalne.
Olaf Piotrowski
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zdarzyło mi się również napisać o tej płycie (tych płytach). Absolutnie zachwycające, jedna z najważniejszych pozycji tego roku.
OdpowiedzUsuńhttp://jazzalchemist.blogspot.com/2011/02/joelle-leandre-tentet-trio-live-at.html