niedziela, 13 marca 2011

Angelica Sanchez "A Little House", Clean Feed 2011




Angelica Sanchez - piano, toy piano

Wytwórnia: Clean Feed
Rok wydania: 2011






Dla jednych określenie "awangardowy" działa jak zachęta, dla innych odstrasza przed sięgnięciem po daną płytę. Pierwsza solowa płyta nowojorskiej pianistki i kompozytorki Angelici Sanchez "A little house" może być szansą na spotkanie jednych i drugich. Może także i trzecich - amatorów krzyżówek i szarad... 
Pierwszym Angelici Sanchez zapewne przedstawiać nie trzeba. Dla porządku wymienić można jej co bardziej znanych i pokręconych muzycznych partnerów: Wadada Leo Smith (Golden Quartet, Organic), Tony Malaby, Michael Formanek (Angelica Sanchez Quartet), Ralph Alessi, Paul Motian (Kevin Tkacz's Lethal Objection), Adam Lane, Tim Berne, Susie Ibarra i tak dalej... Sanchez bez wątpienia należy do gwiazd nowojorskiej sceny niezależnej. Koncerty ma zaplanowane średnio co tydzień, na ogół bez konieczności ruszania się z Nowego Jorku.
Słuchaczy szukających w muzyce ukojenia, bardziej niż mrożącej krew w żyłach  przygody, przekonać może rekomendacja Carli Bley: "Jest taka muzyka, której najlepiej słucha się w samotności. [...] Każdy utwór jest jak historia opowiedziana ci w zaufaniu. [To płyta] pełna niespodzianek, elegancji, o ciekawej, pełnej odniesień strukturze, napisana nowatorskim językiem, zawierająca onieśmielająco oryginalną treść. Nawet utwory w całości improwizowane wydają się mieć swoją fabułę. Jeśli planujecie rozbić się na bezludnej wyspie, spakujcie zawczasu kopię "A Little House".

A teraz zachęta dla szaradzistów melomanów:  (choć z drugiej strony dodać muszę klauzulę: UWAGA! Dalsza część artykułu może zawierać szczegóły fabuły i zakończenia. Tych, którzy chcą rozkodowywać płytę na własną rękę (ucho) - do czego zachęcam - odsyłam do ostatniego akapitu) Album otwierają dźwięki szarpanych ręką strun, przeplatane szybkimi, goniącymi po klawiaturze frazami, Nic na tym krążku nie jest jednak przypadkowe. Temat ten - "Chantico" - bierze swój tytuł od imienia azteckiej bogini złotników i jubilerów, a także domowników, którzy wierzyli, że weźmie ona pod swoją opiekę wszystkie drogocenne przedmioty, które pozostawili w domu. Po pokłonie Bogini, Sanchez rozpoczyna swą opowieść i odsłania skarby. Już po chwili muzykę wypełnia duch spokojnej, filmowej Ameryki w pieśni gwiazdy muzyki country - Hanka Thompsona "I'll Sign My Heart Away". W wersji oryginalnej jest to wyznanie mężczyzny na dzień przed ostateczną rozprawą rozwodową. W swojej wersji, Sanchez zastąpiła śpiew brzmieniem zabawkowego pianina.
"Along the Edge" nawiązuje delikatnie do utworu o podobnym tytule zespołu Concrete Blond. Portugalski tytuł "A Casinha Pequenina" czyli po portugalsku tytułowy A Little House - mały, maleńki domek, to nie językowy ukłon w stronę - Pedro Costy i wydawnictwa Clean Feed. Piękne lekko przytłumione dźwięki fortepianu interpretują tu głos Silvio Caldasa - brazylijskiego kompozytora i pieśniarza, autora tego tematu. Każdorazowe odkrycie inspiracji daje słuchaczowi oczywiście wielką satysfakcję. Im jednak bardziej zagłębiamy się w te poszukiwania, tym robi się dziwniej. Oto bowiem utwór "Streched", minimalistyczna, romantyczna ballada z elementami muzyki repetatywnej, sięga korzeniami do... twórczości izraelskiego zespołu psychodeliczno-transowego "Infected Mushroom". Fakt takiego spotkania i to, co wyniosła z niego Sanchez jest powalające... A tempo i szał nie zwalnia... "Trickle" to nawiązanie do utworu Morgan Van Dam spopularyzowanego przez reklamę telewizorów Samsung. "Crawl Space" to nie cytat z horroru z Klausem Kinskim w roli głównej, ale kompozycji Arta Farmera - a może jest to spotkanie jednego z drugim. Gdy dotarłem do końca albumu nabierając przekonania, że zagrany przez Sanchez na zabawkowym pianinie, brzmiącym jak pozytywka "Mimi" to cytat z piosenki pod tytułem "Mimi sara" włoskiego piosenkarza Francesco De Gregori, zacząłem się poważnie zastanawiać nad tym, czy aby nie zwariowałem, czy nie gram w filmie "Shutter Island" lub nie za dużo czasu spędzam na youtubie. Może (prawie) wszystkie te odwołania to bzdury i siła sugestii? A może nadużyłem zaufania Chantico... 

Prawie każdy utwór na tej płycie to zagadka, cytat, odwołanie. Dekodowanie jej sprawia frajdę, podobną chyba do tej, którą mają amatorzy "Przekrojowych" krzyżówek. Nagroda w tym konkursie jest jednak niewymierna - zachwyt i podziw nad tym jak Angelica Sanchez przetwarza, a może po prostu słyszy muzykę. W tej muzyce nie ma grama kiczu, tandety, czy puszczania oka do słuchacza. Jej interpretacje brzmią jak nowocześnie zagrane jazzowe standardy, gdy w rzeczywistości są kolekcją muzyki, zbieraną przez artystkę zapewne przez całe życie. Płyta ta powinna być wydana podwójnie, wraz z oryginalnymi tematami - źródłami. Wtedy jednak słuchaczowi odebrano by szaradę a błyskotliwość Sanchez może nadto rzucałaby się w oczy. Cudowna, autorska muzyka.
Polecam, choć przestrzegam przed obłędem,

Kajetan Prochyra
http://klimatumiarkowanycieply.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz