niedziela, 17 lipca 2011

Reinhold Friedl "Inside Piano", Zeitkratzer, 2011



Reinhold Friedl - piano

Wytwórnia: Zeitkratzer
Rok wydania: 2011








To zaskakujące, ale „Inside Piano” jest pierwszym solowym albumem w nie tak krótkiej karierze Reinholda Friedla. Być może wynika to z faktu, że na co dzień bardziej zajęty jest prowadzeniem Zeitkratzera, zespołu wykonującego muzykę współczesną. Jeśli chodzi o działalność poza nim, to Friedl ma na koncie nagrania m.in. z Michaelem Vorfeldem, Elliottem Sharpem i Bernhardem Günterem.

Tym wydawnictwem Friedl wchodzi oficjalnie do mocno obsadzonego świata improwizowanej pianistyki, jednak wydaje się, że to poza nim (może z wyjątkiem Sebastiana Lexera) należałoby szukać odniesienia dla tej muzyki. Przywodzi ona na myśl raczej twórczość kompozytorską, zagęszczenia Xenakisa, mroki Romitellego, a w najdelikatniejszych momentach może i Grisey'a.
Friedl stroni od gwałtownych zmian, ataków niespodziewanymi dźwiękami, dramatycznych kontrastów. Co nie znaczy, że jego muzyka nie wywołuje emocji, czego najlepszym przykładem jest „L'horizon des ballons” (takie lekko poetyckie tytuły udanie doprawiają dźwięki). Piękne i frapujące zestawienia dźwięków o nie- i określonych wysokościach zachwycają również po wielu przesłuchaniach, co jest też zasługą przemyślanej dramaturgii.

Jednak to, co stanowi o sile tej muzyki, że słychać w niej cierpliwość, brak pośpiechu, jest poniekąd wadą albumu. Na „Inside Piano” składają się dwa krążki, na których znajduje się łącznie 130 minut nagrań. Oczywiście można tłumaczyć to tym, że Friedl chciał przedstawić summę swoich doświadczeń, przemówić pełnym głosem. Jednak mi nasunęła się wątpliwość, czy nawet wyjątkowo interesujące granie na jednym instrumencie, w tak dużej dawce może być wciągające na końcu tak, jak było na początku? Dla mnie wysłuchanie tego albumu w całości, w skupieniu, stanowi pewne wyzwanie, żeby nie powiedzieć problem. Wydaje mi się, że dawkowanie sobie „Inside Piano” może być metodą na odkrycie i docenienie bogactwa tej muzyki. Tak czy inaczej: zachęcam do spróbowania.

Piotr Tkacz

4 komentarze:

  1. NIe widziałam albumu w sklepach, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. ten album ukazuje się 22 lipca, ale nie wiem, czy będzie u nas dostępny. na stronie Friedla jest informacja, że jego płyty można kupić kontaktując się z nim - http://www.reinhold-friedl.de/shipinfo.html

    OdpowiedzUsuń
  3. "albumu w sklepach" ? LOL

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Piotrze ;d
    Powiem szczerze, że dzięki nieustającej i pełnej napięcia grze, moja uwaga jest stale w centrum tego co mnie przyzywa. Oczywiście może to być kwestia naszych doświadczeń muzycznych i tego co słuchaliśmy wcześniej i stąd (Ty) czujesz się znużony ilością materiału, podczas gdy ja odczuwam stale powracającą świeżość wykonywanych gestów. Świetna rzecz!

    OdpowiedzUsuń