Drodzy Czytelnicy,
Pierwsze recenzje na Impropozycji miały charakter iście blogowy. Dopiero gdy zorientowałem się w zaletach blogspotowego sprzężenia z googlem i zauważyłem wysokie pozycje swoich tekstów w wyszukiwarkach internetowych, zainspirowany freejazzowym blogiem Stefa, wpadłem na pomysł stworzenia czegoś na kształt polskiego serwisu wielu autorów, który miałby wypełnić lukę po nieodżałowanym Diapazonie. Stopniowo pojawiały się chętne do współpracy osoby, w tym kilku piszących specjalnie dla Impropozycji, blogerzy, którzy zgodzili się na przedruk swoich tekstów, fotografowie koncertowi, a także serwis Screenagers, również znajdujący sens w kompilacji recenzji dotyczących wąskiej działki jazzu niszowego w jednym, niekomercyjnym zupełnie miejscu. Równocześnie podjąłem się prowadzenia działki koncertowej (codziennie aktualizowanej), a także sekcji "Nowości płytowych". Obie na skutek trudności z uzyskaniem bieżących informacji (nieprawdopodobna niemożność doproszenia się o przesyłanie mi takowych przez wydawców płyt oraz organizatorów koncertów) upadły dość szybko, ponieważ wymagały zbyt dużo czasu (dział Nowości płytowych do teraz działał na zasadzie umieszczania wyłącznie tych tytułów, których wydawca nie zignorował moich powtarzających się próśb i przysyłał mi na ten temat informacje).
Założenia dotyczące publikowanych recenzji przez pewien czas były ściśle związane z dużą liczbą wydawanych płyt i sprowadzały się do filtrowania przebogatej oferty oraz promowania tylko albumów wybitnych i bardzo dobrych z bieżącego roku. Po kilku burzliwych dyskusjach doszliśmy jednak w gronie autorów do wniosku, że zastrzeżenie to należy znieść. Nie przełożyło to się jednak na jakiś drastyczny wzrost liczby recenzji negatywnych czy rozrzut, jeśli chodzi o czas wydania.
Przez ten rok z okładem na Impropozycji pojawiło się 116 recenzji i 20 relacji koncertowych. Chciałbym w tym miejscu jeszcze raz podziękować wszystkim tym, którzy przyłożyli się do tego zacnego wyniku.
W międzyczasie powstało kilka innych blogów o podobnej konstrukcji, w tym prężnie działający Multikulti oraz nowy serwis Jazzarium, który - jako przedsiębiorstwo - ma największe szanse na profesjonalne wypełnianie funkcji jazzowego informatora w szerokim zakresie. Moja zaś sytuacja czasowa i personalna na tyle się zmienia, że jakiejkolwiek wolontarialnej misji podejmować się już nie mogę. Dlatego też Impropozycja powróci do wersji blogowej jednego autora. Rezygnuję zupełnie z prowadzenia sekcji koncertowej oraz nowości płytowych. Nie zamierzam też trzymać się już jakichkolwiek założeń. Możecie zatem spodziewać się zarówno negatywnej recenzji nowości, jak i pozytywnych impresji na temat płyty z 1965 roku, czy też czegoś na kształt felietonu.
Mam nadzieję, że mimo wszystko będziecie tu zaglądać.
Marcin Kiciński
Oczywiście, że będziemy, aczkolwiek szkoda, że Autor musi ograniczyć aktywność.
OdpowiedzUsuńBlog świetny, do wielu ciekawych rzeczy nie dotarłbym, gdyby nie impropozycja.
Pozdrawiam!
mad