sobota, 5 lutego 2011

Bruce Eisenbeil / Klaus Kugel / Perry Robinson / Peter Evans / Hilliard Green "Carnival Skin", Nemu Records, 2006


Klaus Kugel ­ drums, percussions
Hilliard Greene - double bass
Bruce Eisenbeil - acoustic and electric guitars
Peter Evans - trumpet, piccolo trumpet, slide trumpet
Perry Robinson - clarinets

Wytwórnia: Nemu Records
Rok wydania: 2006/2010


Rok 2010 będę wspominał głównie jako rok trębaczy. Tylor Ho Bynum, Nate Wooley i Peter Evans zaoferowali nam z końcem dekady wiele przyjemności w naprawdę różnych wariantach. I o ile Ho Bynum jest dla mnie ewidentną gwiazdą 2010, o tyle Peter Evans najmocniej mnie zaintrygował. Nic więc dziwnego, że rozpocząłem małe poszukiwania, których wynikiem było znalezienie nagrania Carnival Skin - oryginalnie wydane w 2006 roku, zaś w naszym kraju dostępne od kwietnia 2010.
Zespół Carnival Skin został powołany z inicjatywy gitarzysty Bruce'a Eisenbeila i perkusisty Klausa Kugela, a na prestiż nagrania wpłynęło zaproszenie takich legend, jak Perry Robinson i Hilliard Greene. Peter Evans jako zupełnie młody, acz znany już wtedy ze swojej wszechstronności i innowacyjności, stanowi swoistą wisienkę na torcie.
Rzadko kiedy widzi się takie równouprawnienie w kwintecie, aby każdy muzyk miał możliwość zaoferowania własnej kompozycji. Utwór szósty sygnowany jest wszystkimi pięcioma nazwiskami. Mogłoby to prowadzić do konkluzji, że płyta będzie nierówna bądź dryfująca po skrajnie różnych obszarach muzyki improwizowanej. Otóż tak nie jest.
Za jej równy poziom odpowiada rewelacyjna atmosfera lat siedemdziesiątych zbudowana przez gitarzystę Bruce'a Eisenbeila. Sięgnął on po inspiracje u takich gitarzystów, jak Robert Fripp czy Chris Spedding, przez co momentami miałem skojarzenia z albumem "Islands" King Crimson oraz z pierwszymi płytami Nucleusa. Nie chciałbym jednak nikogo wprowadzić w błąd. Po album nie powinni sięgać ci fani In The Court In The Crimson King, którzy przewijają abstrakcyjną improwizację w utworze "Moonchild", oraz ci Nucleusowcy, którzy cierpią, gdy Spedding wdaje się długie, niepodparte wyraźnym rytmem i melodią wymiany z pozostałymi członkami Nucleusa. Carnival Skin jest mocno improwizowane, tyle że dzięki wewnątrz zespołowemu równouprawnieniu improwizacje te są bardzo zróżnicowane.
Każdy z sześciu utworów ma swój sznyt i wcale nie jest  tak, że koreluje on bezpośrednio z tym, czego  moglibyśmy od danego autora oczekiwać. Szczególnym szokiem jest utwór Evansa, którego podejrzewałbym o różnego rodzaju eksperymenty, ale przede wszystkim o młodzieńczą brawurę, tymczasem otrzymaliśmy wspaniałą, snującą się kompozycję, trącącą pamiętną płytą "Linear B" Po Music Joe McPhee. Dobitna, prowadząca linia basu wraz z wariacjami gitary (z jednej strony przypominającymi Raymonda Boni, z drugiej Frippa) i pięknymi improwizacjami zmierzającymi do kulminacji, dały rezultat absolutnie wyjątkowy, a przy tym bardzo przystępny.
Doskonale brzmi kompozycja Hilliarda Greene'a, który postawił najmocniej na swoiste (ciekawe czy przypadkowe) nawiązanie do klimatu King Crimson i Nucleusa. Niektóre partie gitary Eisenbeila są jak żywcem wyjęte z płyt tych cudownych zespołów, a wiodące solo grane smykiem na kontrabasie wprowadza melancholijny nastrój, by po chwili skierować balladę ku natchnionej zbiorowej eksplozji.
Ważne aby pamiętać, że Carnival Skin to jednak pozycja stricte freejazzowa, a skojarzenia którymi się tu dzielę dotyczą głównie pewnego nastroju i brzmienia. Na pewno warto po nią sięgnąć także ze względu na udział Perry Robinsona - trochę, wbrew swojej pozycji, niedostrzeganego przez naszą polską publiczność, oraz Bruce'a Eisenbeila, który może być, zupełnie niezasłużenie, gitarzystą w ogóle nieznanym.
Jedyny mały minusik dotyczy realizacji nagrania, które w chwilach improwizowanych kulminacji staje się mało selektywne.

Marcin Kiciński

1 komentarz:

  1. King Crimson w "Carnival Skin"?

    Może rzeczywiście...słyszę przecież, jak w "Iono" w okolicach minuty 3 gitara brzmi bardzo podobnie do tej z "The Letters" (płyta "Islands")

    bloom

    OdpowiedzUsuń