poniedziałek, 21 października 2013

Tatvamasi "Parts of the Entirety", Cuneiform Records, 2013


Grzegorz Lesiak - g
Tomasz Piątek - ts
Łukasz Downar - b
Krzysztof Redas - dr

Wydawnictwo: Cuneiform Records
Rok wydania: 2013






Po Cuneiform Records spodziewam się maksimum "poli". Polifonii, polirytmii, polimetrii... Oczywiście ma być rockowo, gitary niech rzężą, perkusja ma tłuc, metrum ustalmy nieparzyste. Tatvamasi wzięło sobie te założenia do serca i nagrało płytę, która spokojnie kosi sporą część konkurencji pod tym zacnym i zasłużonym szyldem.

Pierwszy utwór "Unsettled Cyclists Peleton", zaczyna się przyjemną polimetrią między saksofonem i gitarą. Od razu słychać, że chłopcom postdisciplinowskie King Crimson obce nie jest. Gitara Lesiaka dość szybko ujawnia jednak skłonność do brzmienia soybelmanowskiego. Słychać analogie do Kletki Red, czy Ne Zhdali. Blisko 8-minutowa kompozycja przechodzi od wątku do wątku, zdradzając kolejne inspiracje i łatwość do ich klamrowania. Powtarzające się momenty wyciszenia oparte na prostej repetycji basu stanowią doskonałe tło dla popisów Piątka.
W "Collapse of Time" zwraca uwagę brzmieniowa wrażliwość Redasa. Z dużą dbałością o detal cyzeluje on każdy ruch pałeczkami, modyfikując sposób i miejsce uderzenia w werbel. Względnie prosty rytm nabiera w ten sposób pełni. Z pomocą Downara partie sekcji rytmicznej stopniowo się zagęszczają i nabierają pędu. Na takim tle ma miejsce dwójkowa improwizacja obu solistów. Od spokojnego przygrywania długimi dźwiękami, wchodzi Lesiak w coraz intensywniejszy dialog z Piątkiem, aż do finałowej kulminacji. Słucha się tego naprawdę przyjemnie.
"Shape Suggestion" atakuje tematem, w którym ponownie pojawia się duch Soybelmana. Zarówno melodycznie, jak i brzmieniowo lider Kletki Red wywiera silny wpływ na to, co gra Tatvamasi. Choć inspiracja jest nader czytelna, nie spotka się zespół z mojej strony z żadnym afrontem. Uwielbiam takie granie.
Utwory 5 i 6 to dwie długie suity, które w mojej ocenie dość niefortunnie znalazły się obok siebie. Wspólnie tworzą 25-minutowy konglomerat przeróżnych koncepcji, które choć dość zgrabnie przeplatane, w pewnym momencie zaczynają już ciążyć. Osobiście postawiłbym na "An Eccentric Introvert in a Study Filled with Broken Mirrors" z fajnym crimsonowskim (a może bardziej projekctowym?) wątkiem i sympatycznym duetem perkusyjno-saksofonowym w środku, a "Astroepos" bym wywalił.
Trzecie "Rhubanabarb" i wieńczące płytę "Buy 2, Take 3" wzbogacają płytę o odpowiednio funkowe i jazzowe (m-base'owe) klimaty.

Za wszystkie kompozycje odpowiada Grzegorz Lesiak, więc to chyba przede wszystkim jemu należą się gratulacje. Założenia Cuneiformu, o których pisałem we wstępie są bowiem tyleż intrygujące, co niebezpieczne. Idąc ich tropem, bardzo łatwo jest doprowadzić do absolutnego odhumanizowania muzyki. Spora część współczesnego katalogu (pamiętamy o archiwalnej misji Cuneiformu) wypełniona jest kompletnie sterylnymi, niczym wytwory komputerów i brzmiącymi niejednokrotnie jak midi, dźwiękami, które choć ułożone w skomplikowane struktury, przez swą bezduszność jedynie nudzą.
Tatvamasi ma w sobie lekkość i dba o utrzymanie feelingu. Lesiak na szczęście nie postawił na szukanie za wszelką cenę oryginalności, tylko na umiejętne wykorzystanie bogatego osłuchania. Przemyślana kompilacja inspiracji, dobrze dobrane towarzystwo i zdrowe relacje zostawiające miejsce dla inwencji wszystkich członków zespołu dają dobry rezultat.
Jedyny minusik to brzmienie basu. Muszę zaznaczyć, że jestem na tym tle przewrażliwiony, więc może i niewiarygodny, obecnie jest ono jednak dla mnie zdecydowanie zbyt syntetyczne. Wydaje mi się, że przy tym jak brzmi gitara lidera oraz w towarzystwie akustycznych instrumentów, powinno się je troszkę przybrudzić i ożywić. Najlepszy byłby bas a'la Luc Ex...


Marcin Kiciński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz