tag:blogger.com,1999:blog-8278117535518813631.post6776210279926254549..comments2023-10-17T02:41:22.167-07:00Comments on Impropozycja: Ivo Perelman / Matthew Shipp / Joe Morris / Gerald Cleaver "The Hour of the Star", Leo Records, 2011Unknownnoreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-8278117535518813631.post-23907645107558865272011-07-05T14:31:43.671-07:002011-07-05T14:31:43.671-07:00Super uwagi ludzie!Rzuciliście mi nowe światło na ...Super uwagi ludzie!Rzuciliście mi nowe światło na tę muzę i z niecierpliwością czekam na Twoją reckę Bartek...Maciej Nowotny (Editor)https://www.blogger.com/profile/07162944798661297817noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8278117535518813631.post-39827968825896933412011-07-05T02:13:59.810-07:002011-07-05T02:13:59.810-07:00Zachwyty nad Cleaverem w pełni podzielam, ale to i...Zachwyty nad Cleaverem w pełni podzielam, ale to i tak wychodzi płyta, której najlepiej mi się słucha, gdy lider milknie (podobnie miałem z tegorocznym Sheltonem dla Clean Feed).ArtS.noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8278117535518813631.post-40327284967769233662011-07-05T00:46:06.152-07:002011-07-05T00:46:06.152-07:00A ja mam potworne problemy z Perelmanem. Właściwie...A ja mam potworne problemy z Perelmanem. Właściwie jedyną płytą, którą póki co względnie przyswoiłem, jest trochę bardziej miękkie wydanie ze Sclavisem, Rogersem (rewelacyjnym), Lopezem (innym niż zwykle) i Wodrascka na "The Ventriloquist" (też Leo)Marcin Kicińskihttps://www.blogger.com/profile/08431021860864426127noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8278117535518813631.post-16790022042905523812011-07-04T23:36:04.445-07:002011-07-04T23:36:04.445-07:00Skojarzenia z kwartetem Ware'a podzielam, prze...Skojarzenia z kwartetem Ware'a podzielam, przede wszystkim z płytą "Godspelized", ale dla mnie Perelman jest równie wspaniały, nie ma tej masywności brzmienia ale jego energia bierze się z drapieżnej szybkości (tak sobie porównuje w myślach potęznego lwa i smukła panterę). No i jeszcze piękna gra Cleavera, lekka, pełna polotu. Mnie płyta zachwyciła od pierwszego przesłuchania (jutro na na blogu u mnie również recka, spisana jakiś czas temu ale czekała w kolejce koncertowych relacji).jazzowy alchemikhttps://www.blogger.com/profile/13592093928941259093noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8278117535518813631.post-14307751148451307032011-07-04T15:29:29.364-07:002011-07-04T15:29:29.364-07:00Słuchając tej płyty nie mogłem się opędzić od nach...Słuchając tej płyty nie mogłem się opędzić od nachalnych skojarzeń z kwartetem Davida S. Ware'a. Wszystko przez Shippa, który posiada tak wyrazisty i mocny styl, że chyba nieco zdominował lidera. Perelman często gra krótkie, jakby urywane frazy i choć stara się jak może, to w moim odczuciu nieco brakuje mu masywności brzmienia, którą posiadał Ware i dzięki temu równoważył ciężkie akordy pianisty. Niby jest na tej płycie dynamika i dzikość, ale jakby czegoś mi brakuje... Dobra płyta, choć mnie nie zachwyciła, ale może powinienem podejść ponownie, bo niewątpliwie nie słuchałem jej aż tak długo/dużo.ArtS.noreply@blogger.com